W programie "Starsza pani musi fiknąć" znana osoba zabiera swojego rodzica w podróż. Aktorka wraz ze swoim ojcem wybrała się do Korei. To tam pan Krzysztof mógł spełnić swoje marzenie o występie na scenie. Wcielił się w rolę Annabelle. Obydwoje musieli też zjechać z 80-metrowej wieży, brali udział w lekcji curlingu i myli okna na wysokości.

Reklama

Poza zadaniami do wykonania, nie zabrakło też czasu na zwierzenia.

- Mam nadzieję, że tata się nie obrazi, ale w domu to kobiety nosiły spodnie. I moja mama i jego druga żona, moja macoszka. Myślę, że tata wolał takie silne kobiety - wyznała Dereszowska.

- Mama zmarła kiedy brat miał 13 a ja 9 lat. Mamę pamiętam dzięki opowieściom i zdjęciom. Podobno jestem do niej podobna. Pamiętam, jak tata przyjechał ze szpitala i powiedział nam, że mama nie żyje. Przygotował nas do tego - powiedziała.

Na koniec programu stwierdziła, że czas ucieka, a "człowiek się orientuje, że jest za późno". - Trzeba pobyć razem - powiedziała wzruszona.