- Muszę Was wszystkich przeprosić. To ja zabiłam kota i wybiłam szybę - takie wyznanie pojawiło się na koncie facebookowej "Rafalali". - Chciałam tylko zwrócić uwagę na nasz problem..osób transpłciowych... i braku tolerancji. To taka mała prowokacja za którą jest mi wstyd. Ale to i tak byłoby możliwe, żeby narodowcy mi wybili okno! Dlatego powinno się każdego od najmłodszych lat uczyć o tym, ze my istniejemy. Całe środowisko LGBTQ powinno mieć swój własny przedmiot w szkole - brzmi wpis a profilu, który jak się okazało jest fałszywy. Został jednak przytoczony, m.in. przez dziennik.pl.

Reklama

Czytaj także: Kostką brukową w okno. Zaatakował mieszkanie Rafalali>>>

Czytaj więcej: Saramonowicz o ataku na Rafalalę: Co za bzdury>>>

Internauci zaatakowali natychmiast i oskarżyli Rafalalę o zabicie niewinnego zwierzęcia. - TO TYLKO KOT!!! Zginął w słusznej sprawie - brzmiał kolejny wpis na fałszywym profilu.

- To ofiara, jaka musiała zostać poświęcona, żebyśmy my, geje, lesbijki, transwestyci i inni ludzie mogli żyć normalnie, żebyście zwrócili uwagę na nasze istnienie, że możemy być wśród was! Nie nazywajcie mnie morderczynią, musiałam to zrobić, małe kamyczki mogą spowodować lawinę. Kochałam Temidę, ale dzięki niej być może zostaniemy objęci jakąś ochroną i nie będziemy bać się wyjść z domu!! Pozdrawiam wszystkich myślących normalnie ludzi - można tam także przeczytać.

Zadzwoniliśmy do Rafalali i zapytaliśmy, co się faktyczne wydarzyło i jak komentuje wpisy pojawiające się na Facebooku.

- Mój kot nie żyje, zginął od uderzenia kostką brukową, a siostrzenica ma otartą rękę - opowiada Rafalala.

Podkreśla przy tym, że wszelkie informacje o tym, że to ona zabiła kota, są niezgodne z prawdą. - Może stoją za tym narodowcy, może kto inny. Nie wiem. I nie rozumiem teraz całego tego zamieszania - dodaje. Odsyła też na strony swojego bloga, gdzie już kilka dni temu szczegółowo opisała całe zdarzenie.