Jak pisze "Fakt"
– Jak tylko doszło do pierwszego spięcia i nieporozumień, poszedłem do produkcji i poprosiłem, żeby mnie wyrzucili. Namawiałem ich, mówiąc, że to tylko im pomoże i zapewni programowi rozgłos, ale odmówili – przyznał szczerze mąż Nataszy Urbańskiej w jednym z telewizyjnych wywiadów.
Józefowicz tłumaczył, że wielokrotnie przeprowadzał castingi na tancerzy, jednak jego kryteria nie pasowały do formy tanecznego show TVN. I tak już przy pierwszym odcinku doszło do nieporozumień pomiędzy nim a Iwoną Pavlovic oraz Piotrem Galińskim. Atmosfera była, delikatnie pisząc, napięta, a media komentowały wszystkie ostre wypowiedzi, z których szef teatru Studio Buffo jest zresztą znany.
Józefowicz ma bardzo napięty grafik i uznał najwidoczniej, że jego obecność w „Tańcu z gwiazdami” jest pomyłką i marnotrawieniem jego cennego czasu. I tak zaraz po zejściu z anteny udał się na rozmowę z producentami show. Na szczęście dla niego, produkcja nie przyjęła jego nietypowej propozycji. I dobrze, bo w ciągu następnych odcinków pan Janusz – jak przystało na profesjonalistę – przystosował się do programu i znalazł w nim swoje miejsce. Jak sam przyznał, w końcu zaczął patrzeć na uczestników show, jak na amatorów, którzy bawią się tańcem.
To pomogło. Poprawiły się także relacje „Józka” z pozostałymi jurorami. Choć za wcześnie jest, by mówić o przyjaźni, to na pewno nawiązał z nimi nić sympatii. Nie oznacza to jednak, że choreograf zagrzeje miejsce w jury. Nawet jeśli będą kolejne edycje programu, dla niego najważniejszy jest jego teatr i nowe projekty.