Żuławski tłumaczył Robertowi Mazurkowi w "Przekroju", o co chodzi w jego najnowszej i - na żądanie Rosatich - sądownie wycofanej ze sprzedaży książki. To opowieść o starym człowieku , który - jak wyznał artysta - "wdaje się w historię z młodą, bardzo zepsutą osóbką".

Reklama

"On nadziewa się wręcz na coś, co jest notorycznie złe, kłamliwe i rozbuchane erotycznie w stopniu niebywałym" - mówi o bohaterze swego dzieła zatytułowanego "Nocnik".

"Kiedy książka już miała się ukazać, panna Rosati wyraziła wolę wyjścia za mnie za mąż! I wtedy miałem do wyboru: albo książka się pojawi i nastąpi katastrofa w sferze uczuć, albo książkę wstrzymuję , bo bardziej mi zależy na niej" - powiedział Żuławski.

Na pytanie, czy kochał Weronikę Rosati odpowiedział: "Nie byłoby aż tak wiele goryczy i żalu, gdyby odpowiedź nie brzmiała: tak, kochałem ją". Po chwili dodał, że uczucie nie minęło.

Opowiedział też o tarciach między nim, a potencjalnymi teściami. "Panią Rosati widziałem w życiu dwa razy w domu: raz, jak się szarpała z córką na ulicy, po tym jak ją tam odwiozłem, a drugi raz tutaj, u mnie, kiedy przyjechała po manele córki, kiedy ją wyprowadzali. Wtedy też widziałem pana Rosatiego, który eskortował mamcię zbierającą po domu rzeczy córki" - stwierdził Żuławski.

Reklama