>>>Kolejny dziennikarz na podsłuchu

Podsłuchiwanie dziennikarzy to moim zdaniem najjaskrawszy przykład podłości. Wiadomo przecież, że ci ludzie wykonują bardzo specyficzny zawód. Żyją ze zdobywana informacji i zaufania, jakim darzą ich wpływowi ludzie. Pamiętajmy, że budowanie prestiżu i szacunku, jakim cieszy się dzisiaj zawód dziennikarza, trwało co najmniej tak długo, jak budowanie demokracji w naszym kraju.

Reklama

Takie sytuacje uzmysławiają mi, że żyjemy w świecie powszechnej inwigilacji. Na każdym kroku jesteśmy obserwowani i kontrolowani przez karty, chipy, komórki czy nipy. Nie mam na myśli tylko dziennikarzy, w takim samym stopniu dotyka to każdego z nas. Często bezkarnie czerpie się o nas wiedzę, nawet w takich dziedzinach, które wolelibyśmy ukryć.

Spodziewałam się w tej sprawie gwałtownej reakcji organów władzy. Przecież podsłuchiwanie dziennikarzy to zamach na wolność słowa. Nie wiem, czemu taka taktyka ABW miałaby w ogóle służyć. Czasami podejrzenia okazuję się słuszne, w końcu nie wszyscy dziennikarze to dobrzy ludzie, ale dostęp do stenogramów z ich prywatnych rozmów powinno mieć jedynie zamknięte grono ekspertów. A nie - jak w tej chwili - wszyscy! To spycha dziennikarzy do podziemia.