Narodziny synka są dla "Tigera" wielkim darem: "Jest to jeden z najważniejszych dni w moim życiu. Dostałem wspaniały prezent. Synek przyszedł na świat dokładnie w 15-tą rocznicę zdobycia przez przeze mnie pierwszego Mistrzostwa Świata. Od dawna żyliśmy z Basią tylko tym wydarzeniem".

Reklama

Żona sportowca dobrze zniosła poród. Na pewno nie bez znaczenia jest tu to, że Dariusz był przy niej od początku do końca: "Podczas porodu cały czas byłem przy Basi. Cieszę się, że mogłem tego doświadczyć i być z nią w tak ważnej dla nas chwili. Przyznam szczerze, że bardzo się denerwowałem przed porodem. To było takie samo uczucie, jak przed moją najważniejszą walką. Wiedziałem, że muszę być dla Basi wsparciem i zachować zimną krew do samego końca. Ale jak już wziąłem synka na ręce, zszedł ze mnie cały stres".

Dumny tata nie ukrywa, że syn ma sporo werwy, co pokazywał już od pewnego czasu: "Od dawna wiedzieliśmy, że mały Darek nie będzie spokojny. Już w brzuszku wiercił się i nie mógł się doczekać przyjścia na świat. Widać, że jest pełen energii. Oczywiście, że [jest podobny - przyp. red.] do mnie. Ma ciemne włoski, śniadą cerę i jest w nim pełno życia".

Narodziny w piętnastą rocznicę zdobycia przez ojca mistrzostwa świata zobowiązują. Michalczewski nie ukrywa, że chciałby, aby syn także walczył na ringu: "(…) 10 września 1994 roku po raz pierwszy zostałem zawodowym Mistrzem Świata WBO w kategorii półciężkiej, pokonując Leonzera Barbera. Była to moja najważniejsza walka w życiu, która otworzyła mi drogę do wielkiej kariery. Narodziny synka w rocznicę tej walki są dla mnie najpiękniejszym prezentem, jaki mogłem sobie wymarzyć. Bardzo chciałbym, by >>mały Tiger<< poszedł w moje ślady. Będą dbał, aby synek rozwijał się w jak najlepszych warunkach".

Oczywiście nikt nie będzie zmuszał Darusia do zajmowania się dziedziną, która nie będzie go interesować. Jak Dariusz odnosi się do przepowiedni wróżek, że mały będzie humanistą (o co pytał je jakiś czas temu "Super Express")? "Nie bardzo wierzę w przepowiednie astrologów. Jestem przekonany, że mały wyrośnie na wspaniałego człowieka. Oczywiście będę mu we wszystkim pomagał, uczył i przekazywał swoją wiedzę. Ale jak podrośnie, sam zdecyduje, co będzie chciał w życiu robić. Moim marzeniem jest, by poszedł w moje ślady, ale ostateczna decyzja będzie należała do niego".

Na razie Dariusz Michalczewski mierzy 52 centymetry i waży niespełna 3,5 kilograma, więc życiowe decyzje to daleka perspektywa.