W czasie podróży zwierzak mija historyczną stocznię okrętową i bazę marynarki, centrum miasta, przedmieścia i dzielnicę z czerwonych latarni. Jeździ tym autobusem już tak długo, żewszyscy kierowcy zostali poinstruowani, żeby uważać na niego i wysadzić go na odpowiednim przystanku.

Reklama

Właścicielka kota, nie do końca wiedziała, co działo się każdego ranka z jej pupilkiem. "Casper zawsze znikał o tej samej porze, ale nigdy nie wiedziałam, gdzie był" - powiedziała Susan Finden. "Nawet jego imię - Casper - wzięło się stąd, że miał zwyczaj znikania jak duch. Kilku kierowców powiedziało mi, że on po prostu jeździł autobusem. Na początku nie mogłam w to uwierzyć, ale teraz to ma sens. Kocha ludzi, a przystanek mamy koło domu, więc pewnie poszedł za ludźmi do środka i spodobało mu się to" - dodała.

Casper przejechał już około 20 tys. mil. Pani Finden mówi, że jej kot już się trochę zestarzał i kierowcy często muszą go wypychać z autobusu na odpowiednim przystanku.

Czyżby to kolejna inkarnacja Immanuela Kanta? Ten filozof także słynął z codziennych punktualnych spacerów po mieście. Podobno mieszkańcy miasta ustawiali nawet zegarki według jego przechadzek.