Photoshop powinien działać na korzyść gwiazd, zdarza się jednak, że wyrządzi więcej szkody. Nadmierna ingerencja w oczywiście naturalną urodę gwiazd sprawia, że czasami trudno nam poznać, kto tak naprawdę znajduje się na zdjęciu. Dotyczy to zarówno polskich, jak i zagranicznych gwiazd, które w zasadzie mają mały wpływ na to, którą fotografię i jak podrasowaną zamieści redakcja.
GRAFIK WIE LEPIEJ
W marcowym niemieckim "GQ" Heidi Klum musiała się komuś narazić, bo wygląda na coś pomiędzy jokerem a bladą, białą parówką. Heidi to modelka o pełnych kształtach i dobrze zarysowanych mięśniach, jednak w tej sesji zdjęciowej została pozbawiona całego swojego uroku. Wygląda krwiożerczo, przerysowanie i co dzieje się z jej palcami u stóp?
Jennifer Aniston ma bardzo charakterystyczny nos, tak bardzo, że jak tylko ktoś dokonuje ingerencji w jego wygląd, natychmiast to widać. Można nie lubić jej greckiego nosa, ale skoro ona go sobie nie zoperowała, nie ma chyba powodu, żeby robić to za nią?
WPADKI REKLAMOWE
Jeszcze gorzej, gdy przerobione zdjęcie umieszcza się w kampanii reklamowej, bo wtedy firma strzela gola do własnej bramki. Przykładem niech będzie Beyonce reklamująca perfumy Diamonds Armaniego, która wygląda na zdjęciu jak srebrna kosmitka.
Zasada jest chyba taka, żeby gwiazda, reklamując coś, wyglądała dobrze. Inaczej nawet znane nazwisko nie pomoże. Niekiedy jednak widocznie chodzi o to, żeby klienta odstraszyć. W reklamie perfum Heartbreaker pokazano Jennę Jameson jako ofiarę tanoreksji. Jeśli ona używa tych perfum i wygląda potem tak, to ja na pewno ich nie kupię.
Pewnej włoskiej firmie jubilerskiej chyba nie udało się przekonać Catherine Zety-Jones, żeby przyjechała na sesję zdjęciową i założyła na siebie ich biżuterię. Może nie była wystarczająco ekskluzywna? W każdym razie, jak widać, Di Modulo poradziło sobie bez aktorki, po prostu dolepiając na jej fotografię bransoletę, pierścionek i kolczyki.
MACHNĘŁO IM SIĘ?
Do tego dochodzą zwykłe wpadki jak ta, gdy w kwietniowym numerze pisma "GQ" przygotowano sesję zdjęciową Kim Kardashian z jej chłopakiem Reggie'em Bushem, gwiazdą futbalu. Jaka szkoda, że Reggie jest wampirem… tak przynajmniej wynika ze zdjęcia, bo poganiany pewnie grafik niechcący usunął Reggiego z odbicia w lustrze.
"GQ" powinno chyba zwolnić zespół graficzny swojego pisma, bo już na pewno nie można im darować tego, że pozbawili Gwyneth Paltrow biustu. Nie ma go i tak za dużo, ale to już lekka przesada!
Jeśli się nie da zrobić takiego zdjęcia, jak potrzeba, zawsze można sobie coś pokombinować. W ten sposób powstała okładka pewnego tabloidu, który otworzył Angelinie oczy na Brada Pitta. Zawsze można liczyć na życzliwych. Dobrze chociaż, że w tym przypadku doklejono właściwą tęczówkę.
Co z tymi nogami? Styczniową okładkę "Tatlera" można by dawać do konkursów: znajdź wszystkie nogi. Bo doprawdy, ciężko się połapać, ile ich jest i która należy do kogo. Pewnie nawet sam grafik nie był w stanie tego rozróżnić, co widać zresztą na zdjęciu…
Skoro mowa o nogach, gdzie podziała się noga modelki z reklamy Dolce & Gabbana? Może na wyprzedaży udało jej się kupić tylko jednego buta? - możemy się zastanawiać, patrząc na reklamę ostatniej kolekcji. Podobnie można by zapytać przy reklamie kosmetyków do stylizacji włosów. Czy jedna z modelek ma na plecach brata bliźniaka, czy też po prostu komuś ucięła się jego dolna połowa ciała?
Czy Fergie jest mutantem? Teraz, po reklamie Motoroli, to pytanie nabiera nowego sensu, bo wystarczy spojrzeć na dłoń piosenkarki, żeby zastanawiać się czy jej dłoń przypadkiem nie jest dosztukowana?
Nawet najlepszym zdarzają się gorsze dni. Słynna Anne Leibovitz dała do "Vanity Fair" zdjęcie Kate Winslet z jej mężem Samem Mendesem. Nikt pewnie nie zorientowałby się, że małżeństwo sfotografowano osobno, gdyby nie to, że jedna ręka Sama ma na sobie rękaw jakiegoś płaszcza, a druga już nie…
Wszyscy wiedzą, że Photoshopa używa się powszechnie, jednak dopóki nie widać znaczącej zmiany w układzie twarzy gwiazdy, każdy z nas woli tego nie wiedzieć. Niektórzy celebryci poradzili sobie z niechcianymi wygładzeniami tak, że po prostu zabraniają od jakiegoś czasu stosowania na nich poprawek. Należy do nich m.in. Kate Winslet, która nie życzy sobie odchudzania siebie w redakcjach pism.
Spróbujcie jednak kiedyś pobawić się z własnym zdjęciem, może wtedy wyjdziecie z kompleksu "szarego człowieka". Bo w Photoshopie każdy może wyglądać jak 200 procent samego siebie.