"Wcześniej nazywaliśmy dzidziusia Stefanek, bez względu na jego płeć. Chociaż wszyscy mówili, że wyglądam na chłopaka, to już wiemy, że będzie córka" – mówi w wywiadzie dla "Vivy" Edyta Zając.

Co ciekawe, Cezary dowiedział się o ciąży... przez telefon. "Tak właśnie było! Rzadko się rozstajemy. Nawet jak gdzieś wyjeżdżam, staram się na noc wrócić do domu. Tego wieczoru prowadziłem dużą imprezę daleko od Warszawy. Edycia została więc sama. Zadzwoniła do mnie na komórkę" - mówi Cezary. I dodaje: "Kiedy dowiedziałem się o dziecku, czułem dumę, radość, ulgę... Wszystko naraz. To taka uczuciowa rewolucja. Dopiero gdy odłożyłem słuchawkę, zaczęło do mnie docierać, co się stało".

Reklama

Chociaż do rozwiązania zostało jeszcze parę miesięcy, szczęśliwi rodzice już wiedzą, że nie poprzestaną na jednym dziecku. "Planujemy ich więcej. Ja mam trzech braci. Nie wyobrażam sobie, aby moje dziecko pozostało jedynakiem" - przekonuje Edyta. Wtóruje jej Cezary: "Dziecko jest wielkim darem losu, znakiem, że nadeszla wlaściwa pora. Wychowalem już Anastazję. Nie zapomniałem, jak to było. Teraz tę wiedzę przekażę moim następnym dzieciom" - mówi szczęśliwy tata.

Ciekawe, czy kolejne dzieci również przyjdą na świat z boską pomocą. Jak przyznają Cezary i Edyta Amelkę wymodlili u Matki Boskiej Ostrobramskiej. "Poszliśmy do Niej, jak byliśmy w Wilnie. I w tym samym miesiącu zaszłam w ciążę" - opowiadają.

A zatem życzymy powodzenia!