"To osiemnasta toaleta, która spłonęła w San Francisco w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Straty sięgają już 45 tysięcy dolarów" - mówi gazecie "San Francisco Chronicle" porucznik Mindy Talmadge ze straży pożarnej.

Kto i czemu podpala toj-tojki? Nikt nie wie. Policja nie ma ani motywu, ani portretu podejrzanego. Funkcjonariusze nie mogą też pilnować każdej toalety na placach budowy w San Francisco.

Reklama

Dlatego robotnicy sami starają się zabezpieczyć toj-tojki - albo organizują patrole, albo próbują je zamaskować, by wyglądały na zwykłe budki z narzędziami.