Przede wszystkim Małgorzata Kożuchowska, że dość późno poczuła instynkt macierzyński. Chęć posiadania dziecka pojawiła się u niej dopiero w okolicach 40 roku życia. Małgosia była już wtedy w długim i szczęśliwym związku z mężem Bartłomiejem Wróblewskim (w tym roku para obchodziła 14 rocznicę ślubu) i miała ugruntowaną pozycję zawodową. Spełnienie marzenia o dziecku miało dopełnić jej życie w tamtym okresie, ale okazało się, że jego realizacja nie będzie łatwa. Kożuchowska długo starała się o ciążę. Teraz mówi o niej w kategorii cudu i to zresztą nie tylko jej prywatna opinia, ale także zdanie lekarzy.

Reklama

- Już wiele lat po porodzie dowiedziałam się, że gdy lekarze spojrzeli na moje wyniki, stwierdzili, że przy takich parametrach to już nawet in-vitro się nie proponuje (śmiech). Szczęśliwie wybrałam inną drogę - powiedziała Małgorzata Kożuchowska w rozmowie z autorkami "Tak Mamy!".

Przy okazji aktorka jednoznacznie ucięła plotki i domysły na temat tego, jakie jest jej stanowisko w sprawie zabiegu in vitro.

-Nie, nie jestem przeciwniczką in vitro! Po prostu ja bym in vitro nie zrobiła. Ale każdy ma prawo do własnej decyzji. Moja historia jest moja i zwyczajnie chcę, by ją uszanowano - powiedziała Małgorzata Kożuchowska.

Jak wiadomo z wcześniejszym wywiadów, Małgorzata Kożuchowska skorzystała z możliwości oferowanych przez naprotechnologię - metody wpierania zajścia w ciążę akceptowanej i promowanej przez Kościół.