Na obronę Songa Xingyu można dodać, że na mecie przywitały go niewybredne okrzyki hańbiące jego rodziców. Rzucali je, jak donosi "China Daily", mieszkańcy skłóconej z jego własną prowincji Jilin. Honor mamy, taty i prowincji Heilongjiang był zbyt cenny, by darować zniewagę.

Reklama

Choć później przeprosił, to jednak sportowiec poniósł konsekwencje. Związek sportowy jego własnej prowincji zawiesił go. Widać nie pracują tam lokalni patrioci pokroju Songa Xingyu.

Wybryki sportowców są w Chinach zawsze surowo oceniane. Pingpongista Chen Qi za kopnięcie krzesła na zawodach w 2006 trafił "w kamasze". Jego kolegów wyrzucono z drużyny narodowej przed olimpiadą w Atenach, bo umiawiali się z chińskimi sportsmenkami - narażając kraj na hańbę przegranej.