Zaczęło się niewinnie. Niewielkim deszczem. Potem ulewa przybrała na sile i nagle okazało się, że z zatybrzańskiej ulicy nie odpływa woda. Rzymianie brodzili po kolana w wodzie i ratowali, co tylko się dało z zatopionych sklepików i zalanych mieszkań. Szybko też przypomnieli sobie, że wszystkie studzienki na długiej ulicy via San Francesco a Ripa są zaplombowane. Od półtora roku.
Odpływy zablokowano, gdy w rzymskiej dzielnicy miał pojawić się George W. Bush. Wszystko ze względów bezpieczeństwa. Choć w ostateczności prezydent USA nie przyjechał na Zatybrze, studzienki pozostały hermetycznie zamknięte.
>>>Zobacz, dlaczego rzymianie wygwizdali Busha
Dopiero ulewy, nękające Wieczne Miasto od tygodni, przypomniały miejskim służbom o zapchanych kanałach. Władze Rzymu będą miały teraz nie lada kłopot, by pokryć wszystkie szkody wyrządzone przez deszcz. Mieszkańcy wskazują na winę George'a W. Busha, ale nie wydaje się, by miejscy włodarze chcieli wystawić odchodzącemu prezydentowi USA rachunek.