"Żeby życie miało smaczek..." i tak dalej. Kto zna to powiedzonko, wie o co chodzi. I chyba widocznie taką dewizą musi kierować się Lindsay Lohan.
Od miesięcy spotyka się ona z niejaką Samanthą Ronson i to nie tylko po to, żeby porozmawiać przy kawie i ciasteczkach, ale mimo to Lohan nie uważa się za lesbijkę.
W wywiadzie dla magazynu "Harper's Bazaar" aktorka twierdzi, że nie lubi jakoś klasyfikować swoich preferencji seksualnych, ale jeśli już by musiała, to raczej określiłaby się jako osoba biseksualna.
I słusznie, bo jak mówił swego czasu Woody Allen, znacznie zwiększa w ten sposób swoje szanse na sobotnią randkę.