Życie niewielkiego miasta Komrat na południu Mołdawii wywróciło się do góry nogami, gdy pomiędzy mieszkańcami gruchnęła wiadomość o bajecznym spadku jednego z nich. Podekscytowani ludzie od razu zaczęli się dzielić pieniędzmi obdarowanego studenta. Na nadzwyczajnej sesji o majątku studenta dyskutowali nawet lokalni politycy.

Obiekt zainteresowania 25-tysięcznego miasta - a dziś już całego świata - to Sergei Sudev. Choć ma 31 lat, wciąż studiuje dziennikarstwo na lokalnym uniwersytecie.

Dotychczas, pracując w charakterze DJ'a w regionalnym radiu, Sergei zarabiał zaledwie 150 euro na miesiąc. Teraz jego fortuna równa się rocznemu budżetowi Mołdawii.

Majątek szacowany jest na 950 milionów euro. Wchodzi w to pakiet większościowy jednego z niemieckich banków, depozyty, rezydencje w Niemczech, Włoszech i Francji oraz kolekcje biżuterii. Sergei odziedziczył to wszystko po wujku z Niemiec, którego widział tylko dwa razy w życiu, a odnalazł w... internecie!

"Znalazłem go w 1998 roku i wysłałem email. W odpowiedzi wujek zaprosił mnie do Berlina i zgotował bardzo ciepłe powitanie" - mówi reporterom Sergei.

We wrześniu zeszłego roku wujek Sergeia zmarł. Rok później do Komrat przyjechali jego prawnicy, by ogłosić spadkobiercy ostatnią wolę milionera. Sergei nie mógł uwierzyć w to, co usłyszał.

"Fortuna ściąga na mnie same kłopoty i ból głowy" - żali się teraz reporterom. Dlaczego? Nagle w życiu Sergeia pojawiła się cała masa "nowych przyjaciół". "Kocha się" w nim każda dziewczyna. Uprzejmi stali się nawet politycy, którzy z troską pytają, co zamierza zrobić z pieniędzmi i czy część z nich przypadkiem nie "skapnie" do miejskiej kasy.











Reklama