Chyba zadziałała tak na niego morska bryza, bo w mieście nigdy nie pozwoliłby sobie na taką nonszalancję. Ale w jakiś dziwny sposób nad morzem każdy czuje się swobodniej. Ten pozytywny nastrój udzielił się właśnie Chyrze, który postanowił skorzystać z ostatnich słonecznych dni - czytamy w "Fakcie".
Mimo że o dobrą pogodę w Polsce ostatnio bardzo trudno, to sezon na windsurfing się jeszcze nie skończył. Aktor wykupił więc sobie kilkudniowy kurs pływania na desce z żaglem na Półwyspie Helskim. Na początku pływał pod okiem trenera, ale kiedy poczuł się pewniej, z falami zmagał się sam.
Te sukcesy najwyraźniej poprawiły mu samopoczucie i sprawiły, że stał się jeszcze bardziej pewny siebie niż zazwyczaj. Kiedy wyszedł na brzeg, nie trudził się szukaniem ustronnego miejsca, żeby zdjąć z siebie mokry kombinezon. Nie krępując się ani trochę, ledwie osłonięty ręcznikiem przechadzał się po plaży - donosi bulwarówka.