Ma wizerunek bezkompromisowego szeryfa walczącego z przestępcami. Bezwzględnie tropił korupcję. Z tych działań jest najbardziej znany. Ale okazuje się, że Zbigniew Ziobro ma też inną twarz.
Wspominając czasy studenckie, polityk PiS przyznaje, że zdarzało mu się poszaleć. "Chodziliśmy z kumplami do knajp i dyskotek, to był czas popularności klubu <Pod Papugami> i kilku innych. Poznawaliśmy dziewczyny, tańczyliśmy…" - opowiada.
Płcią piękną Zbigniew Ziobro interesował się już od dzieciństwa. "Zawsze miałem jakieś swoje sympatie. Z opowieści rodzinnych wiem, że byłem małym podrywaczem" - przyznaje.
Ale na pytanie o to, czy jest w tej chwili z kimś związany, unika odpowiedzi. Nie chce też powiedzieć, czy coś go łączy z Patrycją Kotecką - dziennikarką telewizji publicznej. O ich związku pisały nieraz kolorowe gazety.
>>>Sprawdź, co Kurski mówił o Koteckiej i Ziobrze
Ziobro nie ma jednego ulubionego typu kobiety. "Różnie bywało w moim życiu. W młodości poznawałem też brunetki i szatynki…" - wyznaje w wywidzie.
Nie jest abstynentem, ale zastrzega, że z alkoholem nigdy nie przesadzał, poza jednym razem, kiedy oblewał swoją maturę. Do dziś nie gardzi drinkiem z wódki i soku z czarnej porzeczki.
Były minister sprawiedliwości zdradza, że był ryzykantem - grał namiętnie na giełdzie. Do momentu, aż dużo stracił. "Pieniądze z banku do biura maklerskiego przenosiłem przez krakowski rynek w kieszeniach sportowej kurtki. Nie było wówczas odpowiednio szybkich przelewów, a czas grał rolę... Każdy dzień zaczynałem od czytania analiz giełdowych. Czułem się wówczas takim poważnym, zawodowym graczem. I nagle doszło do krachu!" - wspomina. Zbigniew Ziobro stracił wtedy ponad sto tysięcy złotych, ale i tak zostało mu jeszcze tyle, by kupić mieszkanie.
Wiceprezes PiS przyznaje, że zastanawia się nad swoją polityczną przyszłością, ale zastrzega, że nie ma zamiaru kandydować na prezydenta. Możliwe za to, że będzie startował w wyborach do Parlamentu Europejskiego.