Bulwarówka wytropiła, że Doda wraz z jej menedżerką poszła do pierogarni. Ale kiedy wkroczyła do lokalu, nikt na nią nie zwrócił uwagi. Słychać było tylko głośne mlaskanie. Nie było okrzyków zachwytu i nawet nikt nie uniósł głowy znad talerza pełnego pierogów.
Reporter "Faktu" zauważył, że Doda przez moment wyglądała na urażoną tym brakiem zainteresowania. Ale na krótko. Skromnie siadła przy jednym ze stolików i nie zważając na ilość kalorii, pochłonęła porcję dymiących ruskich.