Ortograficzny błąd na torcie nie zepsuł imprezy. Być może dlatego, że innego, wystawnego jedzenia było w bród. Wałęsa ugościł zebranych m.in. pieczonym strusiem. Na stole królowały też owoce, sałatki i ryby.

Były też oryginalne prezenty. Premier Donald Tusk podarował Wałęsie złote spinki z wizerunkiem lwa. "Bo prezydent Lech Wałęsa zawsze był lwem" - tłumaczył premier.

Reklama

Nietypowy prezent przyniósł były prokurator krajowy i późniejszy szef MSWiA w rządzie Jarosława Kaczyńskiego Janusz Kaczmarek. Zaoferował swoją wiedzę i zaproponował, że może doradzać byłemu prezydentowi w jego procesach zapowiadanych z powodu publikacji IPN.

Od społeczności Kaszubów Lech Wałęsa dostał maczugę z biało-czerwoną rękojeścią, a od gości z Podlasia - smaczny sękacz.

Imprezy imieninowej nie zepsuła książka historyków IPN Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka pt. "SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii". Jej autorzy zarzucają Wałęsie agenturalną przeszłość. Były prezydent stwierdził, że właśnie dlatego odwiedziła go w tym roku rekordowa liczba imieninowych gości. Według Wałęsy przyszli, by zamanifestować swoje poparcie dla niego.

Reklama