Niech jednak nikt sobie nie pomyśli, że nasza gwiazda dała mu jakieś powody do zazdrości. Choć otaczają ją młodzi mężczyźni, jej ani w głowie myśleć o nich inaczej, jak o kolegach z pracy - pisze "Fakt".
Co zatem ugryzło Andrzeja Dużyńskiego, biznesmena, od 22 lat męża Maryli, że się na nią boczy? "Mąż jest strasznie męskim facetem. Przestał się odzywać, bo stał się zazdrosny. Nie cierpi, kiedy opowiadam publicznie o moich byłych partnerach" - martwi się Rodowicz.
A ona sama jest ostatnio wręcz oblegana przez dziennikarzy. Właśnie wydała nową płytę pt. "Jest cudnie", a z okazji zbliżającego się Euro 2008 wszyscy przypominają jej piosenkę z roku 1974 roku, kiedy uczestnicząc w ceremonii otwarcia Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w Monachium śpiewała "Futbol, futbol, futbol".
Co takiego jest w przeszłości Maryli, co nie daje spokoju jej mężowi? - zastanawia się "Fakt". Nic szczególnego, po prostu wcześniej nie miała szczęścia w miłości albo wybierała niezbyt fortunnie.
Jej młodzieńczą miłością był Daniel Olbrychski. Poznali się pod koniec lat 70. on do dziś nie ukrywa, że wtedy był w niej szaleńczo zakochany. A ona, w modnej wówczas "bananówie", śpiewała "Kolorowe jarmarki". Była wówczas u szczytu sławy, żaden festiwal w Opoli nie mógł się odbyć bez jej udziału. Ale była też młoda i oblegana przez mężczyzn. Jednym z nich był Andrzej Jaroszewicz, syn ówczesnego PRL-owskiego premiera, rajdowiec. I ta znajomość stała się powodem jej rozstania z Olbrychskim - przypomina bulwarówka.
Potem na lata związała się z Krzysztofem Jasińskim, znanym reżyserem z Krakowa. Ma z nim dwoje dzieci, Jasia i Kasię, ale ślubu nigdy nie było. Nie był to łatwy dla niej związek - twierdzi "Fakt".
Szczęście nadeszło, kiedy sprawy jej osobistego szczęścia wzięła w swoje ręce Agnieszka Osiecka, nieżyjąca już autorka wspaniałych tekstów piosenek, prywatnie przyjaciółka Maryli. To ona poznała ją z biznesmenem Andrzejem Dużyńskim. Wkrótce, w 1986 roku, wzięli ślub, a rok później urodził się Jaś, ich syn. Uchodzą za idealne małżeństwo - czytamy w "Fakcie".
I tak chyba jest, skoro po 22 latach małżeństwa, mąż nadal jest o nią tak szaleńczo zazdrosny. Tyle że zupełnie niepotrzebnie - uważa bulwarówka.