BARBARA KASPRZYCKA: Kiedyś wspominała pani kolędowanie na antenie z Janem Rokitą. Kto ładniej śpiewa: on czy Jacek Kurski?
MONIKA OLEJNIK: Chyba jednak Jacek Kurski. Ma piękny głos i fajnie gra na gitarze. Szkoda, że nie chciał zaśpiewać Donaldowi Tuskowi happy birthday, ale to pewnie dlatego, że bał się porównań z Marilyn Monroe.
A ładniej śpiewa po rosyjsku czy po włosku, jak w Radiu ZET miesiąc temu?
W obu językach brzmi interesująco.
Jak pani to robi, że przy pani jest taki rozśpiewany?
W środę opierał się bardzo. W końcu dał się namówić poza anteną i wykorzystaliśmy to nagranie w "Szkle kontaktowym". Ale Jacek Kurski był uprzedzony. Poza tym specjalnie dla niego wypożyczyliśmy gitarę. W Radiu ZET śpiewał a capella, dlatego wymyśliłam, by tym razem miał gitarę.
A myślałam, że sam ją przyniósł. Ustalaliście z nim wcześniej, że będzie śpiewał na jubileusz "Kropki nad i"?
Nie, wszystko było spontaniczne. On nie wiedział, że przyniosę gitarę, a ja nie wiedziałam, że dostanę od niego prezent: uroczą żółtą kaczkę w granatowej chusteczce z napisem "PiS" na szyi.
I zrobiło się bardzo miło.
Nasze rozmowy z Jackiem Kurskim bywają bardzo dynamiczne, poprzednio prawie się pokłóciliśmy. Ale we środę się nie kłóciliśmy, było sympatycznie, i w tej miłej atmosferze dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy…
A zrozumiała pani, o czym Jacek Kurski śpiewał?
Nie wsłuchiwałam się w słowa, ale to było o dziewczynie, o kobietach.
Z dedykacją dla pani?
Nie chciał śpiewać premierowi, to zaśpiewał mnie. A dlaczego Okudżawę? Trzeba pytać Jacka Kurskiego. Wiem, że najchętniej śpiewa Okudżawę albo Kaczmarskiego.
No a co się stało z kaczką?
Kaczka jest u mnie w domu. Pewnie oddam ją moim bratankom, tak jak oddałam Twinky’ego Winky’ego, którego podarował mi kiedyś w "Kropce nad i" Roman Giertych. Mój bratanek go uwielbia. Twinky’ego, nie Romana.