Grabowski jest prawdziwym królem szos. Jeździ luksusowym samochodem, chryslerem CRD 300 C, wartym około 200 tysięcy złotych. Lubi szybko jeździć, a przepisy drogowe nie zawsze są dla niego najważniejsze - pisze bulwarówka. Jednak ostatnio przeszedł samego siebie. W biały dzień na warszawskim Ursynowie Grabowski zaparkował na przystanku autobusowym i włączył światła awaryjne. Można by pomyśleć, że auto niespodziewanie nawaliło. Tylko dlaczego nie przepchnął go dalej, tylko zostawił jak zawalidrogę? - pyta gazeta.

Reklama

Aktor szybko wysiadł z maszyny i gdzieś pobiegł. Po pomoc? Nic podobnego. Po 15 minutach znów go zobaczyliśmy. Wracał ze sklepu spożywczego, gdzie robił zakupy. Miał dużo szczęścia, że służby mundurowe na złapały go na gorącym uczynku. Za samo parkowanie na przystanku, według taryfikatora, grozi 100 złotych mandatu - pisze "Fakt".