To miał być piękny wypad. Pod koniec stycznia oboje wybrali się do Włoch. Pomimo że Wojtek jeździ na nartach już 10 lat, tym razem miał prawdziwego pecha. Wykonując energiczny zwrot, stracił kontrolę nad zjazdem i wylądował na siatce zabezpieczającej stok.

Reklama

"Pozrywał więzadła. Przeszedł już jedną operację, jest unieruchomiony i praktycznie nie chodzi. Jest w tej chwili wykluczony ze sportu, ze wszystkiego" - mówi smutno Kwaśniewska.

Porusza się jedynie o kulach. Ma nogę usztywnioną na specjalnej szynie. Pełna rehabilitacja potrwa około roku. Sport wymaga bowiem od florecisty nie tylko sprawnej, ale też silnej nogi, która jest podstawą przy tej dyscyplinie sportu. "Wojtek musi mieć o wiele sprawniejsze nogi niż inni ludzie. Inaczej nie mógłby być tak dobrym sportowcem. Powróci do pełnej sprawności, ale to niestety trochę potrwa" - tłumaczy Aleksandra, która wiążąc się dwa lata temu z Wojtkiem Szumińskim, musiała zaakceptować jego największą pasję.

Mistrz Polski we florecie i medalista mistrzostw Europy i świata często prywatne życie uzależniał od zawodowych planów. Szusowanie we Włoszech miało być potwierdzeniem jego znakomitej formy przed igrzyskami w Pekinie. Florecista wielokrotnie powtarzał, że start na olimpiadzie jest dla niego spełnieniem marzeń. Niestety, jego plany są już teraz tylko wspomieniem. Wypadek Wojtka namieszał też w życiu Oli - pisze "Fakt".

Co ze ślubem, o który wciąż pytają ciekawscy? "To pytanie wraca do nas jak bumerang. Jesteśmy teraz uziemieni. Na razie w grę nie wchodzą żadne podróże, nawet ta poślubna" - śmieje się prezydentówna.