Ghalib, który sam jest wziętym fotografem, dzwonił do agencji fotograficznych i mówił swym kolegom, gdzie można będzie ich znaleźć. Stąd gwiazdę zawsze prześladowało stado paparazzich. A za każdą taką informację Ghalib oczywiście dostawał prowizję.

Britney wreszcie połapała się, o co chodzi i pokazała fotografowi drzwi. Mało tego - wystąpiła do sądu o wydanie Ghalibowi zakazu zbliżania się do niej. Ale by się naprawdę na nim zemścić, zaprosiła paparazzich z konkurencyjnej agencji na prywatną sesję zdjęciową.

Reklama