"Owszem, dostałam propozycję udziału w show <Gwiazdy tańczą na lodzie>, ale potraktowałam ją jako dowcip. Znam się z Rinke Rooyensem (producentem programu) od dawna. Kiedy mi to proponował, wiedział z góry, że odmówię" - mówi w rozmowie z "Faktem" wyraźnie rozbawiona tym tematem dziennikarka.

Reklama

Tymczasem wieść o tej rozmowie musiała rozejść się daleko. "Fakt" dowiedział się, że nie tylko producent programu chętnie widziałby w nim lubianą prezenterkę, ale stara się o to również przedstawiciel telewizji publicznej. "Pani Hanna jest bardzo wysportowana i dobrze jeździ na łyżwach" - zachwycała się nią w rozmowie z "Faktem" osoba z kierownictwa TVP 2.

Ale wszystkie te oczekiwania były mocno na wyrost. "Nie będę tańczyć ani na lodzie, ani na parkiecie" - zapewnia. Co będzie więc robiła Hanna Lis? "Nadal prowadzę rozmowy z dwiema osobami z kierownictwa TVP. Nie jest to jednak jeszcze ten etap, żeby mówić więcej. Nie rozumiem, czemu plotkuje się, że poprowadzę <Panoramę> lub pasmo poranne w TVP. Ofertę pracy w <Panoramie> dostałam już jakiś czas temu i jej nie przyjęłam. Jeśli chodzi o pasmo poranne, nie było z mojej strony choć cienia zainteresowania tą działką. To nie dla mnie. Robiłam w życiu różne rzeczy, prowadziłam m.in. program publicystyczny. I taka tematyka jest w kręgu moich zainteresowań: poważna publicystyka lub newsy" - mówi Hanna Lis.

Mąż dziennikarki Tomasz Lis wynegocjował już w TVP własny program. Czy dla jego niedawno poślubionej żony znajdzie się równie poważna oferta? Przekonamy się o tym już wkrótce - pisze "Fakt".

Reklama