W muzeum zebrano wszystko, co kojarzy się ze słodkim lenistwem. Są zatem sofy ustawione naprzeciwko włączonych telewizorów, leżanki i łóżka. Każdy zwiedzający, jeśli tylko wystarczająco nie będzie mu się nic chciało, może się wyciągnąć na którymkolwiek z eksponatów. Do tego wszystko za darmo. Bo placówkę finansują władze miasta.

Reklama

Skąd jednak taki pomysł, skoro lenistwo to nic wartego pochwały? Jak tłumaczą jego pomysłodwacy, celem jest nakłonienie gości, by w świątecznym okresie zastanowili się nad błogim lenistwem oraz jego przeciwieństwem, czyli pracą do upadłego. Być może właśnie w ten sposób znajdą złoty środek.

"Zawsze myślimy o lenistwie jako wrogu pracy" - mówi serwisowi BBC kurator Marcela Arrieta. "Chcę zmusić ludzi, by pomyśleli o społecznych aspektach drzemki, bezrobocia czy poczucia, że czas przecieka przez palce" - dodała.

Ale jeśli leniuchy chcą poleniuchować w muzeum, muszą zebrać wszystkie siły i się pospieszyć. Wystawa będzie bowiem otwarta jeszcze tylko przez tydzień.