Złote Globy to obok Oscarów najważniejsze i najbardziej cenione nagrody w amerykańskim przemyśle filmowym. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że impreza ta może zakończyć się kompletną klapą. Wielkie gwiazdy branży filmowej chcą wesprzeć strajkujących już od 5 listopada scenarzystów, którzy żądają od wytwórni większego udziału w zyskach z eksploatacji filmów, sprzedaży filmów na płytach DVD i z publikacji w internecie.

Reklama

Oprócz żądań finansowych scenarzyści chcą także zrównania ich statusu, między innymi w sprawach socjalnych i praw autorskich, z sytuacją aktorów i innych pracowników branży filmowej. "Wydaje się, że istnieje jednomyślna zgoda" aktorów co do strajku i bojkotu ceremonii - taki komentarz ze strony szefa aktorskich związków Alana Rosenberga z pewnością musiał zmartwić organizatorów ceremonii rozdania Złotych Globów.

Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej, które jest organizatorem imprezy, przyznało, że jest w trudnej sytuacji, bo Złote Globy mają trafić do rąk aktorów już 13 stycznia. W ubiegłym roku do kieszeni organizatorów ceremonii wpłynęło 5 milionów dolarów od stacji NBC transmitującej imprezę. Sama stacja zarobiła dużo więcej na reklamach. Jeśli wielkie hollywoodzkie gwiazdy w ostatniej chwili nie skapitulują i rzeczywiście zbojktują Złote Globy, to o takich zyskach będzie można zapomnieć.