Ale wcale nie w grobowym nastroju prezydent i jego pani spędzali Boże Narodzenie. Czy to przechadzając się wśród zabytków, czy to na wieczornym spacerze w Luksorze wyglądali po prostu jak para zakochanych w sobie ludzi, którzy odkryli, że miłość nie zna granic wieku.
Zabierając ze sobą do Egiptu Carlę Bruni, Sarkozy pokazał, że traktuje ją bardzo poważnie. Znają się dopiero miesiąc, a prezydent nie szczędzi wysiłków, by ta miłość rozkwitała z jak największą siłą. Kto wie, czy nie skończy się to przed urzędnikiem stanu cywilnego - zastanawia się "Fakt".
Jeszcze jeden fakt świadczy o poważnych zamiarach Sarkozy’ego. Do Egiptu zabrał też swoją matkę, o której mówi, że jest najważniejszą kobietą w jego życiu. Zapewne chce, by obie panie w egzotycznej atmosferze się zaprzyjaźniły. Wie, że mężczyzna ma w domu tylko wtedy spokój, gdy teściowa z synową są przyjaciółkami i nie drą ze sobą kotów. Sarkozy to nie tylko polityk na wielką światową skalę, ale także tę nieco mniejszą - domową.