Ania to naprawdę wszechstronnie utalentowana kobieta. Nie tylko potrafi pięknie zagrać Marylkę w "Złotopolskich" czy zarobić na reklamach, w których często występuje. Jest też wyśmienitą gospodynią domową, która każdą wolną chwilę poświęca na zakupy.

Reklama

"Fakt" spotkał Anię w jednym z warszawskich sklepów. Skierowała się prosto do działu spożywczego. Tam, gdzie można kupić najprzeróżniejsze wędliny i gatunki mięs. Widocznie Ania postanowiła wykorzystać to, że jest w Polsce (już ponad rok na stałe mieszka w Turcji, wraz ze swoim partnerem Jarkiem Bieniukiem, obrońcą drużyny tureckiej superligi) i kupić to, czego nad Bosforem na pewno nie dostanie, czyli pyszną, polską wołowinę. Bo tylko z takiej można zrobić naprawdę dobre bitki.

A bitki to danie popisowe Ani. Nie dalej jak w sobotę opowiadała o tym na antenie TVN, podkreślając z dumą, że jest dobrą gospodynią. I choć jak zapewnia, wprowadza do rodzinnego menu potrawy typowe dla kuchni tureckiej, pozostaje wierna polskiej tradycji kulinarnej. Jak widać, mówiła szczerą prawdę. Na pewno rodzina ogromnie się ucieszy, kiedy po powrocie Ania znów przyrządzi tradycyjne, staropolskie danie - czytamy w "Fakcie".