Zamiast zakładać wykwintne sukienki i garnitury, goście młodej pary przyszli wystrojeni w kostiumy, maski i makijaże rodem z kiepskiego zakładu pogrzebowego.

Dla Tiny Milhoane i Roba Seifera, których przysięgę małżeńską przyjęła sama Śmierć, klimat grozy to prawdziwy romantyzm. A że okraszony krwią i wnętrznościami? No cóż, zawsze to jakaś odmiana...

Reklama