Na ślubnym kobiercu stanęły Dana i Puki. Uroczystość zorganizowano w cichym zakątku jednego z miejskich parków. Część gości przyszła na czterech, a część - na dwóch nogach.
Właścicielka Dany, trzyletniej suki w długim welonie, jest przekonana, że jej wybranek sprawdzi się w małżeństwie. "Teraz, gdy jest żoną, będzie z tego cała masa szczeniąt" - cieszyła się.
Mąż i przyszły tatuś, dwuletni Puki, był gustownie ubrany w garnitur i melonik. Pod aktem ślubu młoda para zostawiła podpisy w postaci śladów własnych łapek. Zamiast obrączek, były odpowiednio dobrane bransoletki. Ślubu udzielał urzędnik miejski.
"Mam nadzieję, że takie akcje zwrócą większą uwagę właścicieli wobec ich zwierząt" - tłumaczył Jorge de Albertis.