To trochę dziwny, ale znany na świecie trend. Turyści stają się coraz bardziej wymagający i kapryśni. Szukają przygód i wrażeń, nawet w hotelach. To dlatego decydują się na noclegi w pokojach, które przenoszą ich do NRD-owskiej epoki.
Na samą myśl o tym, że będą siedzieć na sklejkowym krześle, oglądać programy w radzieckim telewizorze i myć się szarym mydłem, turyści są skłonni wydać na takie atrakcje niemałe pieniądze.
Jeden z najpopularniejszych tego typu hoteli to Ostel w Berlinie. Jego reklamy wiszą na blokach z wielkiej płyty. Hotel przeżywa prawdziwe oblężenie.
Z badań niemieckiej organizacji turystycznej wynika, że dzięki egzotycznym atrakcjom berlińskich hoteli do stolicy Niemiec przyjechało w pierwszym półroczu 2007 roku o 11,4 proc. więcej turystów niż w pierwszym półroczu 2006. Aż 40 proc. tych turystów to ludzie poniżej 35. roku życia.