Jednopiętrowy budynek miał gładko przejechać na lawecie pod wszystkimi przeszkodami na trasie, bo przecież wcześniej dokładnie go wymierzono. Sęk w tym, że nie zmierzono wysokości lawety. I przez to całe zamieszanie na kalifornijskiej trasie szybkiego ruchu.

Właścicielka budynku leczy się ponoć z załamania nerwowego i pluje sobie w brodę, że przez bezmyślność firmy od przeprowadzek będzie miała pokrzywiony dach i 20 tys. dolarów mniej - to koszt naprawy wiaduktu.