Machanie miotłami nie pomogło, więc władze studencki dom zamknęły, dzieciarnię wysłały do hotelu, a o pomoc zwróciły się do specjalistów. Ci męczą się już ponad tydzień.

Tymczasem studenci-pechowcy, którzy weszli w kontakt z włochatymi lotnikami, będą musieli przejść serię szczepień.

Reklama