Lech Wałęsa jest znany z tego, że zazwyczaj mówi to, co myśli. I tak się też dzieje w przypadku książki wydanej przez jego żonę Danutę.
W najnowszej "Polityce" Wałęsa przyznał, że jego żona napisała w swoich wspomnieniach prawie całą prawdę. Ale trudno jest mu tę prawdę przełknąć: chyba miał nieco inne pojęcie o swoim związku, który trwa już przecież od 43 lat!
Wałęsa wypowiada słowa pełne goryczy:
- Uważałem, że jestem u niej na pierwszym miejscu, ona jest też na pierwszym u mnie, a teraz na pierwszym miejscu u niej znalazły się inne sprawy.
Czyżby chodziło o to, że żona wyznała wprost, że jej mąż teraz zupełnie jej nie słucha i się z nią nie liczy?
Polityk nie pogodził się z tym, iż pani Danuta wyniosła poza cztery ściany ich gniazda rzeczy, które powinny tam pozostać na zawsze:
- Teraz ona wychodzi poza dom i nic mi się już nie zgadza.
Najmocniej brzmią jednak inne słowa:
- Mówię tylko, że gdybym od początku chciał mieć żonę samodzielną (...) to ożeniłbym się z inną kobietą – powiedział.
Czy ta riposta Wałęsy oznacza rozstanie z żoną? Absolutnie nie. Już jakiś czas temu pan Lech zapowiedział, że się z Danutą nie rozwiedzie. A ostatnio zaczął nawet kupować jej kwiaty.
Może więc ta książka na coś się jednak przydała?