Podejrzewa się, że pierwszymi osobami, które feralnego dnia znalazły się w pokoju Whitney Houston, byli dilerzy narkotyków.
Istnieje podobno hipoteza, że byli przy jej śmierci i nie udzielili pomocy. Skąd te podejrzenia?
Pudelek.pl cytuje wypowiedź informatora (za magazynem "Star"), który ma na temat śmierci diwy nowe, szokujące informacje.
Jak się okazuje, o śmierci Whitney Houston policję poinformował anonimowy mężczyzna. Dzwonił z holu hotelu. W pokoju gwiazdy nie znaleziono żadnych śladów narkotyków. Założono więc, że zostały stamtąd uprzednio usunięte.
- Obecnie szukamy dwóch mężczyzn, którzy najprawdopodobniej ostatni widzieli żywą Houston. Próbujemy ustalić, czy mogli jej pomóc. Mogli być świadkami ataku serca - twierdzi informator.
Jeśli nie udzielili pomocy Whitney, mogą być - obok handlu zakazanymi substancjami - oskarżeni o nieudzielenie pomocy. Oczywiście pod warunkiem, że w ogóle ktokolwiek wpadnie na ich ślad.