"Fakt" opisuje wieczorną wyprawę Anny i Bronisława Komorowskiego do Teatru na Woli i podkreśla, że oboje byli w tym czasie pod czujną ochroną.
Tabloid przypomina wypowiedź prezydenta, z której wynika że nie za każdym razem Komorowscy przepadają z towarzystwa. Głowa państwa zdradziła wtedy swój sposób na BOR.
Czasami idziemy do kina, teatru, ku zgryzocie BOR, bo ich o tym nie informujemy. Z ochroną mam do czynienia od ładnych paru lat, więc wiem jak to działa. Jeśli powiadomię ich za wcześnie, że idę z rodziną do kina, to wpadną tam z psami i będą sprawdzać, czy nie ma materiałów wybuchowych. A jeżeli uprzedzę ich pięć minut przed wyjazdem, to towarzyszy mi tylko osobista ochrona - tłumaczył Bronisław Komorowski.
Tym razem jednak ochrona towarzyszyła parze prezydenckiej. Jak policzyła gazeta, do teatru wybrało się co najmniej siedmiu funkcjonariuszy BOR. Pojawiło się tam też czterech policjantów w mundurach.