Jak donosi "Fakt":
- Krążek „Siedem pokus” swoją premierę miał 30 maja tego roku. Do tej pory osiągnął status złotej płyty. Brzmi nieźle, ale znaczy to tylko to, że przekroczył próg 15 000 sprzedanych egzemplarzy. Próżno szukać go w najpopularniejszym zestawieniu sprzedaży polskich płyt – w najnowszym zestawieniu listy Olis, na której klasyfikowanych jest 41 albumów sprzedających się najlepiej w naszym kraju, nowego albumu Dody już nie ma. Może to chwilowy spadek, nie zmienia to jednak faktu, że jego brak w tym miejscu zaledwie w dwa miesiące od wydania, szokuje.
– Tego nikt się nie spodziewał. To słaby wynik – mówi osoba dobrze znająca wokalistkę. – Sprzedaż płyt w Polsce w ogóle jest słaba, ale Doda liczyła na to, że to będzie absolutny przebój. Włożyła w to dużo pracy – dodaje.
Ta płyta jest dla Doroty Rabczewskiej szczególna. Pracowała nad nią ponad dwa lata. Krążek miał pokazać nowe, agresywne oblicze piosenkarki. Nie brakowało odważnych rozwiązań, a promujące krążek teledyski miały rekordowe budżety. Sama produkcja płyty kosztowała kilkaset tysięcy złotych.
Nie zabrakło też dramatycznej historii. Przez chorobę jej ówczesnego narzeczonego, Adama „Nergala” Darskiego, w prace nad płytą wdały się poważne opóźnienia. Dorota cały swój czas poświęcała na pomoc ukochanemu, to było dla niej priorytetem.
Czy to będzie miało wpływ na dalszą karierę Doroty? Do tej pory czego by się nie dotknęła, było sukcesem. I na pewno można było się spodziewać, że wydany po czterech latach drugi solowy krążek Dody, nawet przy kiepskim trendzie sprzedaży płyt w Polsce, będzie czymś, co przyciągnie fanów do sklepów. Na razie tak się nie stało. Czy Doda znudziła się swoim fanom?