- Borys Szyc to prawdziwy profesjonalista, ale czasem ma skłonność do niepotrzebnego ryzyka. Ostatnio gwiazdor nawet zrezygnował z dublera. Uznał, że nawet w niebezpiecznych scenach wszystko zrobi najlepiej.
„Sam to zagram, nie potrzebuję dublerów” – miał usłyszeć Olaf Lubaszenko od Szyca na planie swojego najnowszego filmu „Chwila nieuwagi, czyli drugi sztos”.
Ekipa przygotowuje bowiem scenę potężnego wybuchu, który ma być nakręcony w podwarszawskiej miejscowości. Reżyser uznał, że scena jest na tyle niebezpieczna, że powinni zostać zaangażowani kaskaderzy. Borys jednak odmówił wykorzystania dublera.