Od tego kangura najlepsze bandziory mogłyby się uczyć sztuki uciekania przed ręką sprawiedliwości. Skippi wymykał się policjantom trzy długie tygodnie, spędzając funkcjonariuszom sen z powiek.
Kangura widywano w różnych miejscowościach regionu Badenii-Wirttembergii. Buszował po śmietnikach, szukając jedzenia, stał przy drogach, przyglądając się przejeżdżającym samochodom. Zawsze był szybszy i sprytniejszy od próbujących go złapać mieszkańców lub policjantów.
Kilka dni temu ogłoszono, że kangur wskoczył prosto pod koła ciężarówki w Bawarii i zginął. Ale choć właściciel kangura nie poznał w martwym zwierzęciu swojego Skippiego, policjanci nie chcieli dyskutować i zamknęli sprawę.
Martwy kangur był jednak tylko fałszywym tropem. Nieszczęsny zwierzak bowiem uciekł z zupełnie innego zoo. Podczas gdy dzieci w całych Niemczech płakały za Skippim, ten przemierzał kraj w najlepsze, zacierając za sobą ślady.
Exodus kangurka ma jednak swój smutny finał. Skippi też wpadł pod samochód. Przeżył, ale po wypadku nie mógł już uciekać przed ludźmi. Z raną nogi odnaleziono go na polu kukurydzy. Po badaniach kangur trafił z powrotem do swojego zoo w Bad Wurzach.