Wszystko przez niefrasobliwość właścicieli zwierzaka. Kajman wdrapał się na parapet i zaczął chłonąć krajobrazy otaczającego go blokowiska przez niedomknięte okno. Jednak gdy jego wzrok wędrował dalej i dalej, dała o sobie znać ziemska grawitacja. I pociągnęła kajmanie dziecko sześć pięter w dół - wprost na twardy, betonowy grunt.

Ale choć siła uderzenia była naprawdę wielka, kajman wyszedł z wypadku niemalże bez szwanku. Skończyło się na złamanym zębie i kilku potłuczeniach.

Zwierz nawet się zbytnio nie zdenerwował. Łypał tylko swoim ciekawskim wzrokiem na innych ciekawskich, zatrzymujących się tuż obok niego.

Weterynarze opatrzyli mu paszczę i oddali niedoszłego lotnika właścicielom.