Daisy Valdivia, właścicielka basenu, nie usłyszała żadnego hałasu. Spała sobie spokojnie w domku w małym miasteczku Paterson. Gdy się obudziła, zajrzała do ogródka i... osłupiała. Był pusty. Nie było nawet śladu basenu i ani kropli wody.
Policjanci też nie znają jeszcze rozwiązania zagadki. Złodzieje nie zostawili żadnego śladu. Wiadomo tylko, że nie wylali z basenu wody, tylko wynieśli całość. Jak to zrobili? Stróże prawa nie mają pojęcia, bo przecież do podniesienia prawie czterech tysięcy litrów trzeba porządnego dźwigu, a takim czymś po cichu nie da się pracować.