Jakież było zdziwienie 34-letniego Dave’a Barclaya, kiedy okazało się, że zupełnie niepotrzebnie leciał z Londynu do Toronto. Nauczyciel był przekonany, że w USA powita go rozpromieniony kolega w ślubnym garniturze, a obok ujrzy jego ukochaną w śnieżnobiałej sukni. Nic z tego. Owszem, drzwi otworzył przyjaciel, ale na jego twarzy malowało się ogromne zdziwienie.
Okazało się bowiem, że Brytyjczyk przybył na ślub o okrągły rok za wcześnie. Na zaproszeniu, które otrzymał mailem, widniała wyraźnie data 6 lipca. Ale nie tego roku.
Na szczęście nadgorliwy gość weselny miał poczucie humoru. Zamiast z kwaśną miną zacząć liczyć, ile setek funtów wyrzucił w błoto, ile nerwów i czasu zmarnował, roześmiał się szczerze.
"Dzięki tej pomyłce na pewno wspomną o mnie w przemówieniu na weselu w przyszłym roku" - tłumaczył Dave swym bliskim po powrocie do domu.
Wziął wolne w pracy, wydał prawie 3 tys. zł na bilety lotnicze, pokonał tysiące kilometrów i okazało się, że wszystko na marne. Brytyjski nauczyciel poleciał z Londynu do Toronto na ślub kolegi, ale... o rok za wcześnie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama