Bizantyjski przepych, morze prezentów i znane twarze - to każdego roku znaki szczególne imienin byłego prezydenta Lecha Wałęsy. I tym razem w ogrodach przy ulicy Polanki zebrała się śmietanka polityczno-towarzyska. Każdy chciał spróbować tego, z czego słyną imprezy u Wałęsy, czyli znakomitej kuchni przygotowanej jak zwykle przez znanego restauratora Ryszarda Kokoszkę.
Stoły wprost uginały się od mięs, ryb i sałatek. Tym razem jednak nie było już tak kontrowersyjnych potraw, jak niegdyś ze strusia. Nie było też kaczek, które wyparły indyki.
Tak jak się można było spodziewać, podczas imprezy nie doszło do pojednania "przy kielichu" Wałęsy z jego politycznymi przeciwnikami. Były prezydent wysłał zaproszenia do m.in. Lecha Kaczyńskiego, ale ten do Gdańska nie zawitał. Kaczyński stwierdził dzisiaj, że z Lechem Wałęsą może się spotkać tylko na sali sądowej.
Fotoreporterzy uchwycili m.in. ciepłe przywitanie Wałęsy z Bronisławem Geremkiem, Andrzejem Milczanowskim i z nieodłącznym zausznikiem Wałęsy - Mieczysławem Wachowskim. Były prezydent uściski wymienił też z liderami lewicy: Wojciechem Olejniczakiem i Markiem Borowskim.
Ale nie tylko politycy odwiedzili byłego prezydenta. Imieninowe życzenia przyszedł złożyć nawet Michał Wiśniewski, lider zespołu "Ich Troje".
Na imprezę zawitał też burmistrz szwedzkiego miasta Kalmar, który jako prezent imieninowy przywiózł Wałęsie decyzję o nazwaniu jego imieniem jednej z ulic tego miasta.