"Fakt" przyłapał posła z wielkim bukietem róż w centrum Warszawy. I choć Maksymiuk szybko zniknął dziennikarzom z oczu, piękna posłanka Samoobrony przyznała, że kwiaty niósł właśnie do niej. "To dla mnie te kwiaty" - mówi Lewandowska. "Z okazji urodzin dostałam od mojego generała 30 długich na metr róż" - wspomina z rozrzewnieniem.
Taki bukiet kosztuje ponad 300 złotych. Ale na Sandrę Maksymiuk pieniędzy nie żałuje. Jak się dowiedział "Fakt", w piątkowy wieczór zabrał piękną posłankę do drogiej restauracji w warszawskich Łazienkach. "To naprawdę dżentelmen" - przyznaje Lewandowska.
I to jaki! Być może Sandra o tym nie wie, ale w piątek od samego rana Maksymiuk ledwie trzymał się na nogach. "Źle się czuję, mam problemy zdrowotne. Lekarze podejrzewają u mnie zapalenie płuc" - skarżył się dziennikarzom. Ale potem włożył elegancką koszulę, garnitur i w wypucowanym na błysk aucie pojechał święcić urodziny swej sympatii. Widać miłość wszystko zwycięża.