"Mande Burung" - czyli "Człowiek z dżungli", jak go ochrzcili wieśniacy - jest duży i brązowy. Mieszkańcy twierdzą, że widzieli całą rodzinę - dwa dorosłe osobniki i dwa mniejsze, które krążą po dżungli i wychodzą na pola. Nie wiedzą, co to jest, bo czegoś takiego w okolicy nigdy nie było. Boją się, czy te potwory ich nie zaatakują.

Reklama

Dlatego do dżungli Meghalay'i ruszają biolodzy. Sprawdzą, czy wieśniacy mówią prawdę, czy też to jakaś masowa histeria, bo według naukowców, w tym regionie nie powinno żyć żadne duże zwierzę. Niektórzy śmieją się, że to może być nizinny kuzyn yeti.