Dziewczyny mają trzynaście, piętnaście i osiemnaście lat. I jak opowiada Willis, w domu dowiedziały się wszystkiego o tym, co może im zagrażać ze strony chłopaków. Jednak tatuś na wszelki wypadek woli kontrolować, z kim spotykają się jego córki. I dać do zrozumienia, że to on tu rządzi.
"W ogóle nie jestem trudny. Mówię im tylko, że chcę ich poznać. To jedyna rzecz, o którą proszę. A potem rzucam im to spojrzenie, to krótkie spojrzenie" - opowiada gwiazdor.
Co dzieje się potem? "Zawsze wybieram jednego przywódcę. Jeśli przychodzi grupa chłopaków na imprezę nad basenem, czy coś w tym stylu, mówię: Stary, jak masz na imię? On odpowiada: Hm, Cinjun. A ja mówię: Cinjun, ty tu teraz za wszystko odpowiadasz. Jeśli coś się stanie którejś z moich córek, przyjdę do ciebie jako pierwszego i zabiję wszystkich twoich kolegów na twoich oczach, a ciebie zostawię na koniec".
To niezbyt miła perspektywa, dlatego wokół córek Bruce'a Willisa ostatnio chyba kręci się mniej chłopaków.