Urodzinowa impreza zapowiadała się wystrzałowo. Przyjechali wszyscy goście. Także i Jackson, który za samą tylko obecność miał zgarnąć okrągłą sumkę. Ale sielanka nie trwała długo. "Coś mi zaszkodziło i czuję się taki słaby" - już po kilku minutach od rozpoczęcia fety zaczął narzekać Jackson. I opowiadać wszem i wobec, jak niedobre i ciężko strawne dla jego wybitnego żołądka jest jedzenie w bufecie. "Musiałem wymiotować. Czuję się bardzo źle" - marudził gwiazdor.

Po chwili już machał do służby, by wezwali czcigodnego jubilata. "Chcę iść! Wezwijcie księcia" - wykrzykiwał Jackson. "Chcę powiedzieć: do widzenia" - mówił żałosnym głosem.

Czy mu się udało? Tego nie wiadomo. Pytanie tylko, czy rzeczywiście chciał się żegnać, czy raczej dopytać, jak sowicie zostanie wynagrodzony za żołądkowe sensacje.