Do wyprawy Bem przygotowywał się bardzo solidnie. Aby spełnić jedno z największych marzeń swojego życia, wziął nawet dwumiesięczny, bezpłatny urlop. Dziś jest tak szczęśliwy, że pewnie ma w nosie krytyczne komentarze, jakimi potraktował go czeski prezydent Vaclav Klaus. On od początku uważał, że długi urlop w przypadku burmistrza tak ważnego miasta to jakieś nieporozumienie.
Ale Bem nie słuchał krytyków i właśnie dziś dołączył do grupy zdobywców najwyższego szczytu na Ziemi. Ten gospodarz czeskiej Pragi znany jest zresztą z nietypowych pomysłów. Dwa lata temu, w przebraniu turysty, jeździł taksówkami po stolicy, by na własnej skórze przekonać się, jak taksówkarze... zawyżają stawki cudzoziemcom.