Potwierdziły się przypuszczenia, że medialny spektakl, który towarzyszył odbywaniu kary przez Naomi Campbell w nowojorskiej placówce oczyszczania miasta, był przemyślanym chwytem marketingowym. Relacje z wejść i wyjść supermodelki do budynku nowojorskiego Sanitation Department, w którym odbywała karę, towarzyszyło ogrome zainteresowanie mediów i fotoreporterów. Jak się okazało, wśród tych ostatnich był przyjaciel gwiazdy, znany fotograf Steven Klein. Jego zdjęcia oraz zapiski z pamiętnika, który Campbell pisała w przerwach mycia podłóg, publikuje w najnowszym numerze magazyn "W". Oto jego fragmenty.

Poniedziałek
Nie pozwolono mi mieć przy sobie telefonu komórkowego. Zaczynam sprzątać bez opamiętania. Ale znajduję w tym ulgę. Zmiatam z taką dokładnością i troską, jaką poświęcam moim torebkom od Hermesa czy Louisa Vuittona. Na lunch zamawiam gulasz z kurczaka. Pytają mnie, czy chcę dietetyczną colę. Proszę o normalną. – Pani jest modelką i powinna pić tę bez cukru – mówi z troską jedna ze sprzątaczek.

Wtorek

Gdy wychodziłam z samochodu, ochroniarz dał moją torebkę policjantowi do rewizji. Brukowce napisały, że potraktowałam go jak lokaja. Dziś myję ściany na korytarzu. Jest nas siedmioro, między innymi kobieta z Polski. Wykłócała się o produkty do sprzątania. Myje podłogi na klęczkach. We dwie idziemy sprzątnąć pokój, gdzie jemy posiłki. Zaprzyjaźniłyśmy się.

Środa
Dziś ubrałam się na czarno. Po pracy dzwonią do mnie projektanci z całego świata, abym przychodząc tu wkładała ich ubrania. W internecie oceniają moje ciuchy. W obliczu wojny w Iraku oraz epidemii w Afryce naprawdę nie mają nic ciekawszego do roboty?! Policjant, który rewiduje moją torebkę, pokazuje mi, co napisali o tym w gazetach. Przepraszam go, a on mówi, że to dla niego zaszczyt.

Czwartek
Modlę się i dziękuję za to, że jestem czysta. To mój codzienny rytuał. Przed wejściem pozdrawiam paparazzi. Oni prawie odpracowują tę karę ze mną – sterczą tu na zimnie cały tydzień. Nadzorujący moją pracę pan Barry jest dla mnie jak ojciec, którego nigdy nie poznałam. Do 12. roku życia wychowywała mnie niania. Ostatnio moja matka zgodziła się pójść ze mną na terapię. To coś, czego zawsze pragnęłam.

Piątek
Wszyscy są zadowoleni z mojej pracy. Spłaciłam dług społeczeństwu. Chcę wyjść z podniesioną głową. Tuż przed wyjściem stąd, tak aby nie dostrzegli mnie paparazzi, założyłam srebrną suknię Dolce amp; Gabbana. Gdy wyszłam, zaczęli krzyczeć. Dziś, gdy wstaję rano, myślę o tych, których tam poznałam. Gdy do nich dzwonię, mówią, że za mną tęsknią.













Reklama